Zanim otworzycie „Córkę rzeźnika”, przyjrzyjcie się uważnie pięknej okładce, gdzie wśród listowia można wypatrzyć rekwizyty, pojawiające się w opowieści. Już robi się ciekawie… Co do miejsca akcji, tła historycznego i klimatu, to wyobraźcie sobie „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk przerobione na powieść przygodową. Albo pomyślcie o westernie, tylko we wschodnich, kresowych dekoracjach. Zamiast pueblo – sztetl, zamiast squwe – pobożna żydówka, zamiast rangersów – rosyjscy żołdacy, a w miejsce rewolwerowca – dziewczyna nożowniczka. Zaintrygowani?
Główną bohaterką tego „easternu” jest Fania, mieszkanka Upirowa, dość nietypowej osady, bo zamieszkiwanej i przez gojów, i przez Żydów. Jest koniec XIX wieku. Nasza Fania, przykładna żona i matka, producentka słynnych serów, pewnego razu, pod osłona nocy wyrusza z domu, zostawiwszy rodzinie jedynie enigmatyczną notkę. Wsiada na wóz razem z tajemniczym weteranem wojennym Żiżkiem Breszowem i udaje się w pełną przygód i niebezpieczeństw (tych drugich jest zdecydowanie więcej) podróż do samego Mińska.
Nie zdradzę konkretnego powodu jej wyprawy. Powiem tylko, że wyrusza w imię sprawiedliwości i z chęci zapobiegnięcia nieszczęściu. Odwaga Fani, jej nieustępliwość i hardość są zupełnie nie do pomyślenia w świecie XIX-wiecznych, rosyjskich Żydów. Ale ta bohaterka zawsze byłą trochę inna. No i ma swoją tajną broń…
Gwarantuje, że czegoś takiego jeszcze nie czytaliście: kresowa powieść drogi, żydowski „western” i powieść feministyczna w jednym.
Polecam
Anna Cała
Tę powieść znajdziecie w kilku naszych agendach KLIK