Ponownie polecam dla młodszej młodzieży literaturę skandynawską. Samą mnie zastanowiło, co takiego wyróżnia książki z tamtej części świata, że ciągle i ciągle się trafia pozycja warta zrecenzowania? Obstawiam, że chodzi o szczerość i otwartość tych książek. Dzięki temu tak szybko wchodzi się w te opowieść i tak łatwo poczuć więź z bohaterami.
Pisarze ze Szwecji czy Norwegii nie stosują lukru, ani ściemy, ani samocenzury. Nie przekonują młodych czytelników, że wszystko zawsze kończy się dobrze, i nie zadawalają się powierzchownymi rozwiązaniami problemów. U nich całkiem często i całkiem serio życie boli. A przede wszystkim Astrid Lindgren (jej nazwisko musiało oczywiście paść), Maria Parr czy Ulf Stark wierzą w dziecięcego czytelnika – że ma w sobie wrażliwość, która umożliwi zrozumienie sedna opowiadanej historii i motywacji bohaterów.
Po tym nieco patetycznym wstępie śpieszę z zapewnieniem, że „Magiczne tenisówki” czyta się lekuchno – to (przy zachowaniu wyżej opisanych wartości) jedna wielka chłopacka przygoda! Do tego okraszona pysznym – choć, przyznajmy, niespecjalnie wyrafinowanym – humorem.
Książka rozpoczyna trylogię, którą Ulf Stark oparł na wspomnieniach z własnego dzieciństwa, spędzonego na przedmieściach Sztokholmu. Ulf, główny bohater i narrator opowieści, jest nieco gapowatym, dość pulchnym oraz zdecydowanie grzecznym dzieciakiem. Pewnego dnia do jego klasy dołącza Percy, chłopak będący przeciwieństwem Ulfa. Gdy ta para niespodziewanie się zakumpluje, zaczną się kłopoty… Ale wszak kłopoty to po prostu inne imię przygody!
Poleca Anna Cała
Po tę i inne książki Ulfa Starka zapraszamy do naszej biblioteki KLIK
